Gdzie na spacer z psem? Wybrzeże Helskie
Gdzie na spacer z psem? Wybrzeże Helskie. Ostatnio warszawscy psiarze jeżdżą na rekomendowaną przez bloga: pieswarszawie.pl plażę Zawadowską. W zeszłym tygodniu, te przyjazne psom miejsce odkrywali psiarze z grupy: Warszawskie On-ki. Zachęcona barwnym opisem i pięknymi zdjęciami piaszczystej plaży, postanowiłam że też wybiorę się z Rico na taki „adventure” 🙂
Z tym postanowieniem, umówiłam się na dzisiejszy poranek z dwójką moich „psiarskich” znajomych. Jednak pogoda nie zachęcała na długie podróże, dlatego wspólnie z ustaliliśmy, że innym razem zabierzemy „futrzaste” pociechy na plażę, a dziś zmienimy trasę na coś mniej wymagającego. Wybór padł na Wybrzeże Helskie i spacer wzdłuż Wisły. I świetnie się złożyło, bo miejsce okazało się niezwykle malownicze, a przy tym niemal w centrum. Warszawa od strony Pragi wygląda naprawdę pięknie, nawet w taki pochmurny dzień jak dziś.
Recenzja ze spaceru
Na początek, wrzucam zdjęcie mapki, która pokazuje którędy szliśmy. Według google.maps to 4.6 km więc nie dużo, ale dla psów wystarczający dystans, zwłaszcza (jak słusznie, zauważyła Danusia) psy robią dodatkowe km, bo biegają w koło.
Startowaliśmy od przystanku Wybrzeże Helskie. Jeżdżą tam tramwaje linii: 18,28,6,1,4. Zeszliśmy schodami w dół, następnie przez ulice i już znaleźliśmy się pod mostem Gdańskim, na przeciwko ZOO. Gdy weszliśmy na plażę, zostaliśmy miło zaskoczeni widokiem – nawet przy takiej pogodzie brzeg Wisły i Stare Miasto po jej drugiej stronie, wyglądały przeuroczo. Nasze psy bardziej niż widok doceniły przestrzeń i domagały się spuszczenia ze smyczy. Kiedy tylko je uwolniliśmy, dały upust swoim emocjom i zaczęły biegać jak szalone wśród tataraku, co zresztą widać na zdjęciach.
Neste z Rico i Lenką biegały jak szalone, oczywiście nie mogły sobie odpuścić kąpieli w Wiśle, to nie najlepszy pomysł – wiemy, ale psy miały taką radochę..
Dalej szliśmy wzdłuż Wisły, podziwiając widoki, podczas gdy nasze psy kąpały się w wodzie. Na szczęście jakość wody w Wiśle się znacznie poprawiła i można się wykąpać bez obaw o konsekwencję zdrowotne, tak przynajmniej twierdzi dr inż. Janusz Żelaziński. Dodatkowo zaobserwowano bobry na Wiśle, a one przecież nie pływają w nadmiernie zanieczyszczonych wodach.
![]()
Na zdjęciu widać jak Rico sprowadza Nesti na złą drogę.
Nasza trasa w pewnym momencie łączyła się ze ścieżką rowerową, na szczęście rano nie było tu zbyt wielu amatorów miejskich sportów, po drodze minęliśmy tylko dwóch rowerzystów i kilka osób uprawiających jogging, za to z psem 🙂
Trasa edukacyjna w pewnym momencie łączy się ze ścieżka sportową.
Nasze psiaki odkryły plac zabaw, który z powodu niesprzyjającej aury był pusty. Dzięki temu, bez przeszkód mogły go wypróbować. Na zdjęciu, widać jak Lenka chodzi po kłodzie, którą znalazła na placu. Lenka to bardzo skoczna psina, nie trzeba jej długo namawiać na takie akrobacje, kiedy widzi pieniek to doskonale wie co ma z nim robić. Natomiast, mój pies – Rico musi mieć odpowiednią motywację – szprotki, które trzymał Bartek, okazały się dla niego wystarczającym argumentem.
Tam jest naprawdę pięknie. Urok tego miejsca tworzą poprzewracane, stare drzewa oraz połamane gałęzie. Czasem rzeka zakręca i płata figle, co również dodaje jej pewnego uroku.
Nasza przygoda nie byłaby pełna gdybyśmy czegoś nie odkryli, idąc wałem mała Nesti znalazła niespodziankę – kawałek kręgosłupa – odcinek lędźwiowo- krzyżowy:)
Co to za wyprawa bez żadnego znaleziska? Nam, mała Nesti zafundowała powtórkę z anatomii, bo przyniosła kręgosłup jakiegoś zwierzęcia, nadal nie wiemy do kogo mógłby należeć.
Na zdjęciu tego nie widać, ale w tym miejscu Wisła zrobiła nam niespodziankę, bo żeby dokończyć naszą wycieczkę, musieliśmy przejść ruchliwym mostem, co się naszym psom w ogóle nie spodobało. Na szczęście był to krótki odcinek, po chwili strachu wróciliśmy na naszą sielankową trasę.
Nasza wyprawa zakończyła się w miejscu zwanym: „Temat rzeka”, które teraz jest zamknięte i dobrze bo Latem jest tu bardzo tłoczno, pełno plażowiczów oraz gra głośna muzyka, co dla psa wcale nie jest przyjemne. Nas te atrakcje ominęły, dziś było miło bo bezludnie, spokojnie, w prost idealnie, a mojemu, tchórzliwemu psu, nawet nie przeszkadzał hałas dobiegający z Mostu Poniatowskiego.
Pod mostem Poniatowskiego pożegnaliśmy Neste i jej Pana, wracając zerknęłyśmy jeszcze na Stadion Narodowy, po czym wsiadłyśmy w autobus, który zawiózł nas do domu. W komunikacji poczułyśmy specyficzną woń, okazało się że źródłem tego zapachu była mokra sierść naszych, brudnych psiaków. Wobec tego ustaliłyśmy, że trzeba będzie je w domu wykąpać. Dlatego jak tylko przekroczyłam próg mieszkania, wsadziłam Rico do wanny i wyszorowałam. Przyznam, że płukałam go długo, a pomimo tego woda była ciągle czarna. Dodatkowo w jego sierści znalazłam kilka skarbów: rzepy oraz patyki to pamiątki z dzisiejszej przygody:)
Na koniec, przedstawiam kilka zdjęć naszych pociech 😉
Buszujący w piasku:
Najciekawsze propozycje z naszego sklepu